Komentarze: 0
wszystko mnie juz centralnie wali...ale mam dobry humor
nie lubie warszawy jako miasta, ale jest fajnie. zdecydowanie lepsza jest nocą niz w dzien...:P
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
wszystko mnie juz centralnie wali...ale mam dobry humor
nie lubie warszawy jako miasta, ale jest fajnie. zdecydowanie lepsza jest nocą niz w dzien...:P
Kolejny wyjazd, kolejne wątpliwości, zawsze tak mam...głupie obawy i lęki, chyba coś nie tak jest z moją psychiką, tym razem negatywnie nie tak... W ogóle mi się to nie podoba...
Nie pisze więcej, a właściwie mogłabym...
Za dużo ostatnio dziwnych odczuć wokół mnie, przemyśleń...nie chce...cos cholernie sprzecznego, z jednej strony wszystko chciałabym wyrzucić z siebie tak od początku do końca jednej osobie, bez żadnego oczekiwania na rady, nie potrzebuje rad. Nie chce, żeby ktoś się mną przejmował w takim sensie, że moje problemy przeleje na kogos innego i będzie się nimi martwił, nie chce być dla kogoś kłopotem. Nie wiem już mam takie czasem dziwne zahamowania przed czymś dotyczące wszystkiego (a przyjdę za późno, za często za...nawet takie głupoty)... ostatnio stwierdziłam, że się nie mam zamiaru upijać bo nie chcę żeby ktoś się mną zajmował, przejmował, że odwalam jakieś nieciekawe jazdy ( płacze, ucieczki, jakieś głupie zachowania...) Nie wiem, może to jakaś jebana chęć uszczęśliwienia wszystkich dookoła...chora chęć...
...A z drugiej... niechęć przed otworzeniem się. Nie mam poważnych problemów, nawet tego co się dzieje nie można nazwać problemami, i nie wiem czy mam coś konkretnego na myśli...(nie wnikaj...) nie wiem dlaczego tak... jak mówię to nie chce się radzić, jedynie chce powiedzieć co się stało....nie umiem tego napisać... nie wiem o co mi chodzi. Nie ma to jak zadając pytanie komuś ciągle gadać, później próbując powtórzyć pytanie zastanawiać się o co ja się tak właściwie chciałam zapytać.. nie umiem tłumaczyć...Jakoś tak jest, że jak mam smutna minę to od razu niektórzy myślą, że coś jest nie tak, coś poważnego, już sobie wyrobiłam opinie zadowolonej ze wszystkiego, nawet w nieciekawych sprawach znajduję rzeczy do pośmiania...staram się nie przejmować tym złym, a jak już to wtedy tak przekręcam sobie wszystko w głowie, że jest ok., i nie tak na siłę, tylko tak samo z siebie ... ale podoba mi się mój optymizm. Chyba bym dostała pierdolca zamartwiając się, nawet teraz to pisze i się uśmiecham. Chyba nierealne wydaję mi się to, że zacznę być smutna i posiadać doły. Szczególnie jak sobie myślę o jakimś dole w moim wykonaniu to mi to humor poprawia...czy to jest normalne... ?
Aż mi się humor poprawił...
Czy normalne jest włączenie sobie muzyki i zorientowanie się po 5 minutach że jest wyłączony głos...
Dobrze, że nie jestem normalna...
Smutno mi boże...(i nie chodzi mi tu o żaden wiersz...:P)
oczywiście są... i nic chyba tego nie zmieni...
żebym nie żałowała...
nie da się tego zrozumieć...
coś jest nie tak, nie wiem co, nie wiem czy dobrze robie, nic nie wiem...nie iem co to właściwie jest... zreszta, nieważne...
i tak dobrze, że ktoś od czasu do czasu mnie rozumie...
Dzisiaj oglądałam zdjęcia, takie tam...z wyjazdów moich rodziców, konie, przygotowania do rajdu, sam rajd, jazda taty, jedno zdjecie z moich urodzin, ktore mi sie bardzo podoba, jestem na nim ja i tort. Z jedna swieczka. mam moja ulubiona zielona bluzke i dzinsy. i czegoś zaczęło mi brakować, cos bym zmieniła, jakieś taki uczucie niedokończenia... taka wyraźna potrzeba cholernej zmiany, jakiś brak...czegoś brak... tym razem nie wiem dlaczego. Tak. Po prostu, oglądałam te zdjęcia...szczęśliwe życie...wspomnienia, myśli, gonitwa myśli. wbrew pozorom np. z rajdem nie kojarza mi sie konie, czy piękne widoczki Warty...a ludzie...ale nie ci z rajdu, zupelnie inni... nie żałuje... byłabym glupia, może teraz jestem...nie wiem. takie niezidentyfikowane uczucie, potrzeba czegoś...zrobienia czegoś...takiego cholernego spełnienia się.
3/4 zdjęć to konie, albo coś związane z nimi...to chyba dobrze...przynajmniej mam coś, nie tylko ja, wokół tego sie kręci moje zycie, i mojej rodziny...to dobrze..
zapach balsamu mojej mamy...przypominajacy...:P
brak możliwości podziania palców...?:P
życie jest cholernie niesprawiedliwe...
musze się ukrywać na gg...
dobrze, że chociaż fiszuś jest milutka:P
i tyle
życie jest niesprawiedliwe, chciałoby się jeszcze coś dopisać...