cze 27 2004

o nie...


Komentarze: 2

chyba nie mam humoru...tak jakos wyszlo. chcialam tyle napisac tez nie wyjdzie...jestem w takim nastroju ze moglabym sobie poryczec z byle powodu...ale ja twarda jestem, plakac nie bede...tak dla hmm..poprawienia nastroju slycham sobie nirvany, to nie jest chyba najlepszy wybor...

musze cos ze soba zrobic w te wakacje, jaies zajecie musze sobie znalezc, bo inaczej sie zapierdziele...nawet mniej przeklinam, zmieniam sie, tylko jeszcze nie wiem po co, na co, i dla kogo. najlepiej by bylo dla siebie.... wszystko mnie wkurza...no dobra nie wszystko, wiele rzeczy...coraz czesciej nie mam humoru, nie pisze ze mam zly, bo jego po prostu nie ma. nawet chyba wiem dlaczego, zdarza sie, dobrze ze jest niebo...czasami jest fajnie, mogloby sie wydawac ze czesto...ale to nie ja sobie psuje humor, samo wychodzi, no dobra nei samo. pieprze jakby mnie prad niedawno pokopal (ostatnio na majowce...wiec to dawno bylo...)

ide....

kolczatka : :
hyrna
28 czerwca 2004, 11:40
Skąd ja to znam. Czasem tak bywa.
...
28 czerwca 2004, 06:45
istnie punkowski punkt widzenia-no future... hmm... jak ja nie mam humoru to po prostu się uśmiecham od ucha do ucha nasze organizmy są tak zbudowane, że odpowiednie związki(endorfiny i dopamina chyba:P)dopływają do mózgu...w każdym razie nie można być smutnym uśmiechając się...chociaż można się przy tym popłakać...przy uśmiechaniu znaczy się... nie polecam naturalno-używkowych sposobów...na dłuyższą metę potęgują depresję, albo ją wywołują... no i w ogóle najlepsze to są truskawki i rozmowa z normalnymi ludźmi tj. choćby Damien:)

Dodaj komentarz