lis 18 2004

chęć...


Komentarze: 2

Kolejny wyjazd, kolejne wątpliwości, zawsze tak mam...głupie obawy i lęki, chyba coś nie tak jest z moją psychiką, tym razem negatywnie nie tak... W ogóle mi się to nie podoba...

Nie pisze więcej, a właściwie mogłabym...

Za dużo ostatnio dziwnych odczuć wokół mnie, przemyśleń...nie chce...cos cholernie sprzecznego, z jednej strony wszystko chciałabym wyrzucić z siebie tak od początku do końca jednej osobie, bez żadnego oczekiwania na rady, nie potrzebuje rad. Nie chce, żeby ktoś się mną przejmował w takim sensie, że moje problemy przeleje na kogos innego i będzie się nimi martwił, nie chce być dla kogoś kłopotem. Nie wiem już mam takie czasem dziwne zahamowania przed czymś dotyczące wszystkiego (a przyjdę za późno, za często za...nawet takie głupoty)... ostatnio stwierdziłam, że się nie mam zamiaru upijać bo nie chcę żeby ktoś się mną zajmował, przejmował, że odwalam jakieś nieciekawe jazdy ( płacze, ucieczki, jakieś głupie zachowania...) Nie wiem, może to jakaś jebana chęć uszczęśliwienia wszystkich dookoła...chora chęć...

...A z drugiej... niechęć przed otworzeniem się. Nie mam poważnych problemów, nawet tego co się dzieje nie można nazwać problemami, i nie wiem czy mam coś konkretnego na myśli...(nie wnikaj...) nie wiem dlaczego tak... jak mówię to nie chce się radzić, jedynie chce powiedzieć co się stało....nie umiem tego napisać... nie wiem o co mi chodzi. Nie ma to jak zadając pytanie komuś ciągle gadać, później próbując powtórzyć pytanie zastanawiać się o co ja się tak właściwie chciałam zapytać.. nie umiem tłumaczyć...Jakoś tak jest, że jak mam smutna minę to od razu niektórzy myślą, że coś jest nie tak, coś poważnego, już sobie wyrobiłam opinie zadowolonej ze wszystkiego, nawet w nieciekawych sprawach znajduję rzeczy do pośmiania...staram się nie przejmować tym złym, a jak już to wtedy tak przekręcam sobie wszystko w głowie, że jest ok., i nie tak na siłę, tylko tak samo z siebie ... ale podoba mi się mój optymizm. Chyba bym dostała pierdolca zamartwiając się, nawet teraz to pisze i się uśmiecham. Chyba nierealne wydaję mi się to, że zacznę być smutna i posiadać doły. Szczególnie jak sobie myślę o jakimś dole w moim wykonaniu to mi to humor poprawia...czy to jest normalne... ?

Aż mi się humor poprawił...

Czy normalne jest włączenie sobie muzyki i zorientowanie się po 5 minutach że jest wyłączony głos...

Dobrze, że nie jestem normalna...

Smutno mi boże...(i nie chodzi mi tu o żaden wiersz...:P)

kolczatka : :
Łukasz
03 września 2006, 14:33
To prawie jak nalewanie Fanty z nieotwartej butelki w moim wykonaniu:))
W podobnym stylu:)
...
18 listopada 2004, 21:53
tak trudno mi jest coś napisać, bo ja nic nie wiem ogólnie... mam zerową wiedzę życiową. żyję w jakichś urojonych i rzadkich równowagach, względnie szczęśliwy. tym bardziej tak trudno mi zrozumieć inne punkty widzenia. zatopiony jak większość ludzi w swoim włsanym świecie, troszkę przesadnie też chcę uszczęśliwiać ludzi, znaczy się za dużo rzeczy robię pod nich... ale mnie wkurza moja niewiedza...

Dodaj komentarz